środa, 30 października 2013

Dyniowe Love

Wracając od lekarza z Julkową zahaczyłam o supermarket w celu pozyskania dyni. W pierwszym już brak. W drugim braki dyni również. Jednak pewna pani, która podsłuchała jak tłumaczę dziecku, że lampionu z dyni nie będzie podpowiedziała mi, że znajdę dynię w supermarkecie trzecim. Więc pojechałyśmy tam. Zostało mało do wyboru więc wzięłyśmy taką, która nie będzie za duża ale ładnie będzie się prezentowała. 




Tak więc po obiedzie mąż nam ładnie przygotował dynię do pracy...



No i powstał nam skromny, dyniowy, zacieszony lampion ;-) 






Całkiem sympatyczna ta dynia nam wyszła :-)

Pozdrawiam
Pyśka.








sobota, 26 października 2013

Piękna sobota.

Dzisiaj jest przepiękny, słoneczny dzień. Niestety ze względu na kolejne zapalenie uszka mojego dziecka musimy go spędzić w domu, a szkoda bo pogoda bardzo zachęca do spacerów i zabaw na dworze...
Więc z samego rana posprzątałyśmy w mieszkaniu, oczywiście Jula bardzo mi pomagała :-) Potem trochę wspólnej zabawy i pora na obiad...

Dzisiejszy mój obiad to pierś z kurczaka smażona w "papirusie" oraz liście szpinaku, pomidory, feta, ziarnka słonecznika plus sos vinaigrette z koperkiem.  Oczywiście do tego kubas zielonej herbaty.




Jak widzicie jem sporo ale za to zdrowo i dietetycznie ;-)
Polubiłam już ten styl i przyzwyczaiłam
się do niego.
Sama już wymyślam sobie różne zdrowe
i nie tuczące dania.


Podczas gdy moja córka zajada się swoim obiadem, ja mam chwilę dla siebie...



Książka, którą wygrzebałam z szafki, a której jeszcze nie czytałam
czego żałuję bo jest naprawdę dobra.




Jak pięknie zagląda nam do salonu słonko ;-)



Oczywista oczywistość... 



Trochę też sobie dziś powalczyłam z igłą, nitką i materiałem


No i na koniec moja kochana Pani Fotograf ;-)





No, a teraz pora na trening.
Może uda mi się sfotografować jak młoda ze mną ćwiczy, ale mam wtedy ubaw ;-)

Miłego weekendu!
Ściskam.
Pyśka















piątek, 25 października 2013

Wyniki Candy.

Dziś z samego rana zrobiłam z córeczką losowanie. Napisałyśmy karteczki, złożyłyśmy je, do miseczki i Julcia wylosowała zwycięzce.



A zwycięzcą jest...


z bloga KLIK

Gratuluję zwyciężczyni a pozostałym dziękuję za udział w zabawie ;-)
Coś czuję, że za jakiś czas kolejne Candy, ahh jak ja lubię dawać prezenty !



czwartek, 24 października 2013

Metamorfoza. Podsumowanie po dziesięciu dniach.

Hej, na sam począteczek chcę powitać wszystkie nowe osóbki obserwujące mojego bloga - fajnie, że jesteście, rozgośćcie się :-) Jest mi bardzo miło, że Was przybywa, że są osoby, które chcą czytać te moje bazgroły i przeglądać te moje naganne zdjęcia ;-)
Teraz do rzeczy. Chciałam zrobić podsumowanie po dziesięciu dniach mojej metamorfozy. Tak, to już tyle minęło, dla mnie dużo bo nawet się nie obejrzałam, a już zaraz zleci dwa tygodnie odkąd zaczęłam rewolucję w swoim trybie życia. Nie boję się nazywać tego rewolucją, ponieważ tak dokładnie się dzieję. Zamieniłam wszystko, zrobiłam wiele wyrzeczeń, wprowadziłam sporo nowości, których się trzymam, ale po kolei...

1. Odstawiłam wszelki fast food, chipsy i słodycze.
2. Zrezygnowałam z jedzenia w biegu, celebruję posiłki :-)
3. Jem 5 małych porcji dziennie, staram się o stałych godzinach.
4. Wprowadziłam mąkę żytnią, pełnoziarnistą, mnóstwo owoców i warzyw, przekonałam się do ryb oraz           zajadam się cyckami z kury, ODSTAWIŁAM KAWĘ CAŁKOWICIE na rzecz zielonej herbaty (którą i     tak od zawsze piłam ale teraz piję w dość śladowych ilościach), jeżeli już mam potrzebę na słodkie to           dosładzam naturalny jogurt niteczkami miodu. Robię sałatki przeróżne - korzystam z przepisów ale               głównie ze swojej głowicy :-) Pieczywo białe w zerowych ilościach, sporadycznie, jak już mam wielką           ochotę na kanapkę zajadam się bułą wieloziarnistą, z reguły piekę sobie sama. Ogólnie jem sporo nabiału,     za którym nie przepadałam. Posiłki sobie urozmaicam, nie chcę żeby było monotonnie.
5. Trening! Ćwiczę CODZIENNIE, tak codziennie - wciągnęłam się na maksa. Oprócz wspomnianego w         ostatnim poście dotyczącym metamorfozy wyzwania, ćwiczę z Chodakowską (killer i turbo), Mel B na         pośladki i brzuch - uwielbiam! Ostatnio zaczęłam nawet ABS z Mel B właśnie - polecam jej ćwiczenia! 
    Biegam także codziennie, wieczorem. Jednak jakoś lepiej mi się biegnie wieczorem niż za dnia, a znowu       ćwiczenia wolę wykonywać w dzień niż na wieczór...
    Wciągnęłam się w ćwiczenia i jogging bardzo, sprawia mi to radość, nie jest to katuszem, ćwiczę z               roześmianą mordeczką :-)
6. Pielęgnacja. Codziennie rano i wieczorem wcieram w siebie pewne kosmetyki, o których niebawem i           które bardzo polecę.
7. W 10 DNI SCHUDŁAM 3 KG - z czego jestem mega zadowolona i co bardzo mnie motywuje do             dalszego działania. Poprawiła mi się jędrność i elastyczność skóry, znacząco spadł brzuszek i zarysowały       się nogi :-)  Co najważniejsze, ja sama codziennie chętnie wstaje, mam mnóstwo energii i czuję, że mogę       wszystko!

Więcej chyba nie pamiętam, jak coś sobie przypomnę to  dodam do tej listy. Następnym razem trochę przepisów i kosmetyków do pielęgnacji ciała. 
Cieszę się, że w końcu się zebrałam i żyję innym życiem. Mam swój mały własny sukces, kolejny punkt na mojej liście do odhaczenia ;-) 

Pozdrawiam!
Pyśka.

poniedziałek, 21 października 2013

Zapraszam do salonu :-)

Dziś chciałabym Wam pokazać "nasz" salon. Po remoncie już oczywiście. Zdjęć przed nie mam i dobrze bo było paskudnie. Po prostu.
Aktualnie jest fiolet z bielą i czernią. Teraz tak mi się zachciało i tak jest. Co będzie później? Zobaczymy.
Cały czas coś zmieniam w dodatkach, coś zabiorę, coś dodam...
Od razu zaznaczę, że zdjęcia nie są najlepsze. Jakoś jeszcze nie doszłam do wprawy w fotografowaniu wnętrz. O ile dobrze mi idzie fotografowanie postaci, rzeczy i natury, o tyle kiepsko mi idzie z wnętrzami. Więc wybaczcie. Chociaż myślę, że jak na mój nieprofesjonalny aparat i tak są niezłe :-)



Nad łóżkiem nasze mini drzewo genealogiczne,
zdjęcia powieszone chronologicznie.





Aktualnie na komodzie...



Aktualnie nad komodą...



I już wiecie co mam od Anetki :-) 
Oczywiście poduszki utrzymały swoją puszystą formę zaledwie dwa dni ... :-(



Ale fioletowo się porobiło :-)
Tak przeglądam zdjęcia i widać, że te, które były robione jeszcze w dobrym świetle nawet ładnie wyszły, ale już te robione "w ciemności" wyszły fatalnie...
No trudno. Pokazałam Wam namiastkę "naszego" saloniku. 

Pozdrawiam.
Pyśka.











czwartek, 17 października 2013

Metamorfoza do Sylwestra

Troszkę mi się ostatnio przytyło. W sumie to nawet sporo, a że od dawna śledzę zmagania kobiet, które podejmują się metamorfoz z Ewą Chodakowską, wpadłam w to i ja. Z Ewką ćwiczyłam już na przełomie lutego i marca tego roku. Nie trzymałam wtedy diety, tylko ćwiczyłam, codziennie rozciąganie, program z płyty Ewy "Killer" oraz później doszedł mi drugi program "Turbo". Muszę przyznać, że efekty były rewelacyjne, mimo tego, że jadłam normalnie, tak jak pisałam nie trzymałam się żadnej diety, udało mi się schudnąć wtedy 3 kg i pięknie wyrzeźbić ciałko. Niestety dopadła mnie jakaś depresyjna niemoc i zaprzestałam ćwiczyć. Teraz postanowiłam wrócić do tego oraz dołożyć zmianę nawyków żywieniowych i tym oto sposobem podejmuje się wyzwania...

Metamorfoza Sylwester 2013/14


Jeżeli posiadacie FB, tu załączam link do wyzwania na 
profilu Ewy


Założeniem jest zmiana siebie do zbliżającego się Sylwestra, nie chodzi tu tylko o przemianę zewnętrzną ale także o przemianę wewnętrzną. Wyzwanie pozwala nauczyć się systematyczności i konsekwencji w dążeniu do celu.
Nie wiem czy mogę o tym napisać ale przyłączyła się do mnie STANISZKA i razem będziemy się motywowały i wspierały :-) 
Postawiłam sobie także kolejne wyzwanie, które będę realizowała w tzw. "międzyczasie" , jest to...


SQUAT CHALLANGE
u mnie akurat z bloga Jah -stiny, którego bardzo polecam :-)

Jest to wyzwanie pośladkowe, 30sto dniowe. Oprócz podstawowych ćwiczeń, roweru i biegania będę wykonywała także sqatsy :-) Staniszka dodała jeszcze do tego taką samą ilość brzuszków - nice, ja jestem za jak najbardziej. Tak więc dodatkowe wyzwanie POŚLADKOWO - BRZUSZKOWE :-)
Obok treningów Ewy, bardzo lubię ćwiczyć z Mel B i gorąco Wam jej ćwiczenia polecam - zwłaszcza trening na brzuch i na pośladki. Krótkie treningi, za to bardzo efektowne i przyjemnie.

Muszę się pochwalić, że już od poniedziałku do dnia dzisiejszego mam 1,5kg mniej, czuję się o niebo lepiej, ćwiczenia wykonuję z uśmiechem na twarzy, wieczorem idę biegać z wielką chęcią i już czuję, że fruwam :-)
Na blogu co jakiś czas będę dodawała post, w którym będę opisywała swoje zmagania, efekty, a także podzielę się z Wami przepisami na pyszne, zdrowe i mało kaloryczne potrawy oraz pokażę Wam moje ulubione kosmetyki do pielęgnacji ciała, głównie seria ujędrniająca, nawilżająca i modelująca. 
Trochę chaosu wnoszę w swojego bloga ale lubię go takiego. 

Może jest ktoś, kto  chciałby wejść w to wyzwanie razem ze mną i Staniszką? 
Bardzo zapraszam wszystkie chętne osoby, wspierajmy się razem, motywujmy się, dzielmy się małymi i dużymi sukcesami, razem nie dajmy się porażkom!
Wchodzisz w to? Wstaw na swój blog banerek z linkiem do posta - motywujmy inne osoby, pokażmy, że jesteśmy w tym razem :-)

Ja teraz uciekam ćwiczyć  :-) 
Pozdrawiam!
Pyśka.



wtorek, 15 października 2013

Prezenciki :-)

Dziś z samego rana odwiedziła mnie pani listonosz. Przyniosła mi aż 3 wielkie koperty. Doczekałam się swoich zamówionych materiałów oraz przepięknych cudeniek od naszej Anetki z bloga Drewniana Szpulka.
Cyknęłam na szybko fotki. Paczuszka była przepięknie zapakowana, aż żal było otwierać ale siła wyższa czyli ciekawość wzięła górę :-)

Anetko bardzo dziękuję !!! 








Może i się domyślacie co to, ale na razie nie zdradzę :-)
Pięknie i starannie wykonana praca, efektownie zapakowane, no cudne po prostu! 

A teraz uciekam bo dziś mój dzień,
więcej innym razem!
Ściskam!
Pyśka.

sobota, 12 października 2013

Będzie się szyło...

Jak wiecie nie mieszkamy jeszcze "na swoim". Co prawda mamy dla siebie 2-pokojowe mieszkanie ale niestety nie jest nasze własne. Oczywiście wszelkimi siłami dążymy do tego aby mieć swoje własne M :-) Tak więc chcąc stworzyć córce pokoik, trochę kąta dla niej postanowiłam zabrać się za igłę, nitkę, tkaniny i ... farbki. Muszę bazować na dodatkach, gdyż nie mogę zmienić ani mebli, ani kolorów ścian.
W związku z powyższym zakupiłam ostatnio za bardzo korzystną cenę sporo materiału, akurat z tego powstanie kurka - przytulanka i podusie.



Muszę napisać, że oferta na ten materiał była na prawdę świetna - za jedną tłustą ćwiartkę (50x70cm) Pani liczyła sobie tylko 3.99zł.  Zakupiłam więc 4 ćwiartki i mam sporo materiału za niewielkie pieniądze :-) 

Za równie korzystną cenę zakupiłam zestaw materiałów. Na te akurat nie mam jeszcze koncepcji. Może Wy mi coś podpowiecie?



Chcę uszyć także literki, z których powstanie imię córeczki ale to już planuję uszyć z materiału, z którego wykonana jest sówka i girlanda od Staniszki (dla przypomnienia). Mam nadzieję, że się uda :-)

Natomiast w następnym poście zaproszę Was na "nasze" salony... 


Pozdrawiam!
Pyśka.



czwartek, 3 października 2013

Pyśkowe CANDY

Moje pierwsze Candy. Niestety, nie udało mi się dodać do prezentów jednego z moich wytworów, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie mam czasu ani zbyt szczególnych chęci na paćkanie farbką i tworzenia cuda wianków :-)  Aktualnie zajmuję się SOBĄ. Odstawiłam kawę, wróciłam do biegania i zdrowego stylu życia no i weszłam w pewną akcję... ale o tym innym razem.
Teraz zapraszam Was na Candy. Do oddania mam dwie pięknie, błękitne miseczki  i cudną małą sosjerkę.
Zasady  (podejrzane na Waszych blogach :-) :
- zostawiacie komentarz pod tym postem, w którym wyrażacie chęć wzięcia udziału w zabawie,
- zamieszczacie na swoich blogach banerek ze zdjęciem i linkiem do mojego bloga,
- będzie mi bardzo miło jeśli dołączycie do osób obserwujących mojego bloga :-)
- osoby bez bloga proszone są o zostawienie @ w komentarzu.

To wszystko. Bawimy się do 24.10.2013r.
Zapraszam do wzięcia udziału w zabawie!

Banerek do pobrania:



A do wygrania:
urocza mała sosjerka 
dwie piękne, dość spore, błękitne miseczki




Pozdrawiam!
Pyśka.





wtorek, 1 października 2013

Pierwszy październikowy post i Eksperymentalna szarlotka z miodkiem.

Kurcze, ale ten czas leci! Pamiętam jakby to było wczoraj, że chodziłam z młodą nad jezioro, w ciepłe, słoneczne dni. Zdaje się, że to było tak niedawno, a jednak już daleko. I mamy październik. Nim się obejrzę to będę ubierała choinkę i zaraz szykowała kreację na Sylwestrową noc...
Tęsknie już za latem, a tu jeszcze tyle zimy przede mną :-(
W związku z tym chyba, że to już zima nadchodzi mam w domu spory zapas miodu. W sumie to nawet SPORY. Doliczyłam się sześciu dużych słoi, różnego rodzaju miodku. Dla mnie dobrze bo ja to tak jak ten Kubuś Puchatek bardzo lubię ten przysmaczek ;-)
No i w związku z powyższym popełniłam szarlotkę. Eksperymentalną. Przepis na nią powstał w biegu, po prostu wyjmowałam z szafek produkty i już w głowie miałam plan co i jak z tego uczynić.
W zamrażalniku miałam 4 białka, więc szarlotka wyszła z czapą i to dość sporą...


Składniki
na ciasto:
2 szkl mąki
200 g masła
1/3 szkl cukru
opakowanie cukru waniliowego
3 żółtka
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli

na mus:
5 jabłek
słoiczek musu jabłkowego
3 kopiaste łyżki miodu
opakowanie budyniu waniliowego
2 łyżeczki cynamonu lub przyprawy do piernika

na bezę:
7 białek
2 szkl cukru
2 łyżeczki soku z cytryny
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
szczypta soli

oraz:
2-3 łyżki bułki tartej

Składniki na ciasto zagnieść i wyłożyć nim tortownicę (u mnie średnica 24cm) wysmarowaną masłem. Podpiekać 10 min.  w temp. 180 st. C. W tym czasie przygotować mus. Jabłka pokroić w drobną kostkę, wymieszać w rondelku z musem i podgrzewać,dodać miód i cynamon lub przyprawę do piernika, zagotować. Dodać budyń i gotować jeszcze chwilkę. Ciasto wysypać bułką tartą, na to wyłożyć jabłka i piec jeszcze 15 min. Zrobić bezę. Białka ubić z solą na sztywno, stopniowo, łyżka po łyżce dodawać cukier. Miksować do otrzymania gęstej, lśniącej masy. Na koniec dodać mąkę i sok z cytryny. Zmiksować. Pianę wyłożyć na podpieczone ciasto z musem. Obniżyć temperaturę piekarnika do 120 st. C i piec jeszcze ok. 40 min.  Beza ma być chrupiąca i lekko rumiana. 

Smacznego!





Szarlotka była bardzo dobra, zdążyłam uraczyć swoje podniebienie tylko jednym kawałkiem, ponieważ ciasto zniknęło jeszcze tego samego dnia po upieczeniu, w niewyjaśnionych okolicznościach ;-)

Pozdrawiam
Pyśka.
P.S. Z następnym postem...
NIESPODZIANKA!