poniedziałek, 30 grudnia 2013

Metamorfoza - podsumowanie. Wyniki maleńkiego Candy.

Święta, święta i ... po Świętach ;-)
Ah jak minęły szybko - nawet nie zdążyłam tak na prawdę poczuć tego klimatu. Najpierw przygotowania do ostatniej chwili, a potem w Wigilie naszło mnie choróbsko i tak w Boże Narodzenie mnie rozłożyło i trzyma do dziś. Oczywiście jak mnie to i córkę. Trwamy w tej chorobie dzielnie razem.

No ale do rzeczy.

Najpierw pozwolę sobie ogłosić, że płyta Ewy Chodakowskiej wędruje do Blogującej Matki ;-)

O tu jest jej BLOG.

Gratuluję Ci serdecznie!
Proszę o @ z adresem do wysyłki.

Teraz zajmę się podsumowaniem mojej Metamorfozy.

Tak więc zdjęcia obiecałam - zdjęć nie będzie. Nie, nie z lenistwa ale po prostu uwierzcie mi na słowo pisane, nie nadaję się do fotografowania :-( Ledwo ciągnę. Myślę, że jeszcze okazji na foto będzie całkiem dużo.
Swoją metamorfozę zaczęłam w połowie października, a może na początku...? No, w każdym bądź razie coś tędy. Nic nie notowałam i nie notuję bo po co? Jak zmieniać nawyki to na stałe i nie notować ;-) Schudłam w sumie 10kg, a więc cel osiągnięty ;-)
Satysfakcja jest mocna!
Na początku chudłam w szybkim tempie, co mnie bardzo motywowało do dalszej pracy no więc tak dalej nad sobą pracowałam. Potem waga spadała wolniej.
Co ćwiczyłam? Z Ewką i Mel B przede wszystkim. Zaczęłam od Killera i Melb na pośladki. Potem na zmianę Killer i Turbo, Melb pośladki i ABS. W międzyczasie biegałam. Kiedy tylko miałam siły i chęci. Po czasie weszło mi to w krew, nie poszłam spać bez treningu. Trening na zmęczenie, trening na poprawę nastroju, trening zamiast słodyczy ;-)
Co jadłam? Wszystko. Tak, wszystko ale z głową, umiarem i zdrowo nade wszystko. Owoce, nabiał, ciemne pieczywo, kasze, warzywa, drób, ryby... itd. Najpierw musiałam się nauczyć gotować. Zdrowo gotować, komponować zdrowe menu... Udało się. Teraz już wiem jak jeść i wiem, że zdrowo nie znaczy nudno.
Nie głodowałam, nie trzymałam się ściśle internetowych, modnych czy nie diet, tylko jadłam rozsądnie. Moją nową LOVE zastępującą mi słodycze jest POMELO - pyszotka!!! Mogę jeść i jeść... ;-)))
Co zyskałam? Dawną, nową siebie!  Nauczyłam się wytrwałości, systematyczności, poprawiła mi się organizacja, teraz jest wręcz idealna. Tzn. ja jestem świetnie zorganizowana. Śmiało mogę się chwalić świetną kondycją. Poza tym skóra jest gładka, elastyczna - no świetna! Mogę tak wymieniać i wymieniać...

Teraz tylko chcę trwać w tym zawsze. I moje postanowienie na Nowy Rok, a właściwie jedno z kilku jest takie, że NIE DAM SIĘ ZŁYM NAWYKOM, Z CAŁYCH SIŁ TRZYMAĆ SIĘ BĘDĘ DOBREGO I NIE ODDAM TEGO CO OSIĄGNĘŁAM!

Metamorfozę uważam za zakończoną pełnym sukcesem.

Pozdrawiam!
Pyśka. 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny salon. Najpiękniejsza na świecie choinka. Duuużo zdjęć.

Wyszło tak jak sobie zamierzyłam, główną dekoracją salonu jest choinka. Jest idealna, taka jaką chciałam mieć w tym roku. Żadnych bombek, łańcuchów... Tylko cynamon, pierniki, pomarańcze, cytryny, szydełkowe aniołki i śnieżynki, trochę kokardek co by jej dodać uroku no i lampki, które musiały być kolorowe na specjalne życzenie córki. W ogóle sprawczynią tej choinki jest moja córka - ona ją wybrała ;-)))
Mamusia jest jej za to wdzięczna - jest to najpiękniejsza choinka bez dwóch zdań :-)

Zobaczcie jaka sama w sobie jest cudna - gęsta, zielona, przeurocza.  Ja to bym ją zostawiła taką zieloną, bez dekoracji...


No ale jest udekorowana...











Salon jest delikatnie muśnięty świątecznymi dekoracjami.
 Uszyłam i zmalowałam dwie poszeweczki.



A na stoliku taka sytuacja.



Na komodzie też zmiana.







Tak właśnie to u nas jest. 





Pachnie u nas w domu cynamonem, choinką i piernikami ;-)
Rewelka!!
Czuć już Święta...
W końcu ;-)


Na koniec częstujcie się proszę pierniczkami
i przyjmijcie życzenia
Spokojnych, ciepłych i rodzinnych
Świąt Bożego Narodzenia.

Pyśka.

























piątek, 20 grudnia 2013

Świąteczne prezenty i PODAJ DALEJ.

Tak na szybko. Dziś z rana zawitał u mnie Mikołaj pod postacią listonosza ;-)
Otrzymałam dwie paczuchy - jedną od Marysi z Bloga http://miekkaprzestrzen.pl/ , a paczkę wysłała do mnie, oraz wykonała Cottoni  - dziękuję dziewczyny! Druga paczka przyszła od Gosi - wzięłam u niej udział w zabawie PODAJ DALEJ no i mam cudeńka - dziękuję!

Oto cudowności wykonania Cottoni otrzymane dzięki Marysi:




A oto niespodzianki od Gosi:






BARDZO WAM DZIĘKUJE !!!




Tak więc teraz ja zapraszam do zabawy w Podaj Dalej. 

1.  Dwie pierwsze osoby które wyrażą chęć udziału w zabawie zostawiają komentarz pod tym postem.
2. Zabawa przeznaczona jest tylko dla aktywnych blogerek(to ważne!)
3.Czas na wysłanie niespodzianek 365 dni. (ja machnę niespodziankę szybciutko - uwielbiam robić prezenty ;-)))
4.  Po otrzymaniu niespodzianki ogłaszają zabawę u siebie na blogu.

Kto chętny? ;-)

Zapraszam do zabawy!


Ahh, pięknie dziś się rozpoczął dzień ;-) Oby też tak się zakończył...
Uciekam bo obowiązki wzywają, a dzień mija.
Tak w ogóle to dlaczego tak szybko ucieka czas? Dzień jest za krótki, zdecydowanie za krótki...

Pozdrawiam Was!
Pyśka.








czwartek, 19 grudnia 2013

Ogarniam.

Powoli, powoli dociera do mnie, że to już lada moment Święta Bożego Narodzenia, chociaż zdecydowanie czuję się jak na Święta Wielkanocne - no zupełnie nie ma klimatu zimowych świąt. Dlatego też pewnie kompletnie nie jestem w tym klimacie. Dopiero wczoraj udekorowałam pierniczki, dziś wzięłam się za Piernik Staropolski, pranie i dekorowanie salonu. Kupiłam też maleńki świerk w doniczce do Julkowego pokoju - jak wróci z przedszkola to sama sobie ją udekoruje ;-)
Uświadomiłam sobie, że mam teraz za dużo na głowie, zdecydowanie. Mogłam zacząć wcześniej... No ale co zrobić jak weny nie miałam? ;-)


Maleńki fragmencik kolekcji ;-)
Już ich sporo ubyło ale nadal mam ponad 100 szt - trochę poleciało do Włoch, trochę do Niemiec
a inne do Gdańska...
Oczywiście moje dwa podjadacze
też miały swój udział w zmniejszeniu ilości pierniczków ;-)




Uciekam do obowiązków.

P.S. Schudłam 10kg już!! Jestem inną osobą, zupełnie :-) Tuż po Świętach zrobię sprawozdanie z Metamorfozy, która zakończy się sukcesem - wstawię zdjęcia i wszystko podsumuje.

Pozdrawiam.
Pyśka.






niedziela, 15 grudnia 2013

Powoli klimatycznie.

Dzisiaj wzięłam sobie za cel suszenie plastrów cytrusów co by je później zawiesić na choince.
No i tak się już suszą na kaloryferach, a zapach otula cały dom...




Poza tym pojawiły się w salonie dwie urocze gwiazdy...




I na komodzie (ta podoba mi się bardziej, jakoś tak, po prostu...),
śmiało może służyć za lampkę nocną ;-)



No i tak to u nas powoli...
Na tygodniu wpadnie jeszcze troszkę świątecznych nowości, które zamieszczę w kolejnym poście.
Wezmę się także za dekorowanie pierniczków, pakowanie prezentów i już tylko przygotowanie menu, które jest póki co bardzo skromne. Nie mam pomysłu w tym roku na nic. 
Widziałam, że u Was w domach goszczą już przepiękne choinki ;-) Ja już się nie mogę doczekać swojej, no ale jeszcze troszkę do niej, szybko minie ten czas. 

Pozdrawiam!
Pyśka.







sobota, 7 grudnia 2013

Za oknem śnieżna zawierucha, a w domu wiosna.

No i jest. Doczekałam się śniegu, który "uderzył" z ogromną siłą ;-) Trochę mnie to wprowadziło w ten Świąteczny szał i wzięłam się dziś za porządki. Generalne porządki. Będę miała z głowy, potem już tylko ogarnę i będę mogła się skupić na pichceniu i pieczeniu.
Póki co w salonie z dekoracji Bożonarodzeniowych nici. Planuję, obmyślam co i jak. Wpadła tylko gwiazdka...



Poza tym to bardzo wiosennie jest teraz w salonie - pięknie kwitnie jeden z moich storczyków, a hiacynt pnie się dumnie ku górze i rozwesela komodę swoją soczystą zielenią...





Ramkę na zdjęcie Juleśki zrobiłam sama, brakowało mi i jej buźki w salonie...



No i tak to u nas świątecznie ;-) 
Ale, ale... mam plan - zabieram się za niego od poniedziałku. O ile znów wena mnie nie opuści...

Na zakończenie mój anioł - jedyny taki aniołek, niepowtarzalny...
Jak to się w przedszkolu na pasowanie szykowała.


Dobrego weekendu!
Pyśka.









piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajkowe Candy dla aktywnych.

Szybciutkie Mikołajkowe Candy ;-)
Może ktoś się zainteresuje i zechce dostać ode mnie płytę Ewy Chodakowskiej "Total Fitness".


Zasady jak zawsze:
- komentarz pod tym postem wyrażający chęć udziału w zabawie,
- udostępnić powyższy baner na swoim blogu,
- zostać obserwatorem bloga (będzie mi miło)
- osoby bez bloga zostawiają @

Zapraszam do zabawy!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Kalendarz Adwentowy dla J.

Uszyłam, zmalowałam, złożyłam i jest. Kalendarz adwentowy dla Julci. Kolorowe woreczki, ponumerowane, zawieszone na sznureczkach, które machnęłam szydełkiem. Wiszą na gałązce pomalowanej na biało. Dlaczego pomalowana? Bo paskudna. Znalazłam ją pod drzewem na naszym osiedlu. Było mnóstwo gałęzi, ponieważ ktoś zrobił wycinkę. Tak sobie leżały i trzeba było tylko wybrać odpowiednią. Ja oczywiście wzięłam największą, taką co ją ledwo w drzwiach zmieściłam. Mąż mi ją ładnie "obrobił", ja pomalowałam, naczepiałam woreczków, zawiesiłam i jest. Aaa no i uzupełniłam woreczki łakociami ;-)
Julcia jest bardzo zadowolona z niego, nacieszyć się nim nie mogła, nie łakociami tylko samym kalendarzem właśnie. Cudne to jest ;-)




Jak widać, jeden woreczek już opróżniony...





Julusia ma w pokoju stary regał (musi taki póki co być, nie chcę inwestować za bardzo w nie nasze mieszkanie) ale myślę, że nawet na nim kalendarz dobrze się prezentuje ;-)





Więc taki oto kalendarz córka ma. 

Co do przygotowań świątecznych to opuściła mnie wena. Totalny jej brak. Zrobiłam tylko ten kalendarz dla J, powiesiłam jej skarpetę dla M, co by miał gdzie prezenty włożyć i te pierniczki, o których pisałam wcześniej. Na tym koniec póki co. Nie wiem czy w ogóle jeszcze mnie natknie na dekoracje świąteczne oprócz choinki, na którą w tym roku mam mocny plan. 

Uciekam do Was - może jakoś się zainspiruje i mnie natknie na szał świąteczny ;-)

Pozdrawiam!
Pyśka.









wtorek, 26 listopada 2013

Siedem kilo lżejsza JA. Zdjęcia z lepszej (???) perspektywy.

Machnęłam sobie kilka lustrzanych samoróbek. No nie ma czasu, ani odpowiedniej osoby, która by mi mogła zdjęcie zrobić. Efektowne zdjęcie. Więc żebym nie była gołosłowna (już jakiś czas temu pisałam, że wstawię zdjęcia z "lepszej perspektywy), wyciągnęłam małe lustro (duże jest w drzwiach szafy i totalnie nie szło zrobienie tam zdjęcia) i cykałam, pstrykałam, a potem wybrałam takie hmm... najlepsze. Ubrałam sukienkę tym razem, tak na szybko, na legginsy. Sukienka nie jest aż tak dopasowana do ciała więc żeby nie było haseł typu "bluzka Cię obcisnęła i wyglądasz szczuplej" (przygotowałam się na wszystko;-) założyłam coś, w czym wyglądam... realnie? Bardziej wiarygodnie? No nie wiem. Coś w ten deseń.
Także proszę bardzo - JA SIEDEM KILO LŻEJSZA (dla przypomnienia wstawiam pierwsze zdjęcie przed metamorfozą). 
P.S. Waga utracona w 7 tygodni. 


Przed:


Po:


Druga opcja:


Trzecia opcja:


Lepszych zdjęć nie mam póki co. Za 2 tygodnie zjeżdża moja siostra więc ją poproszę o zrobienie fajnych zdjęć i wtedy wstawię. Jeszcze trochę pracy nad swoim ciałem mam ale się nie poddaję. Motywuje mnie bardzo to, co już osiągnęłam. 
Nie wiem czy widać tu tą różnicę na zdjęciach ale chyba coś tam trochę można zobaczyć ;-)
Teraz uciekam ćwiczyć. W dzień miałam totalne załamanie - poszłam biegać, wróciłam, prysznic i co? Siadłam na łóżku żeby wklepać olejek i normalnie zasnęłam (!!!). Już nie pamiętam kiedy spałam w dzień, a tym bardziej kiedy zasnęłam na siedząco wręcz. No i tak spałam i spałam, a jak się obudziłam to już trzeba było iść po córkę do przedszkola. A takie miałam plany na dziś... Ehhh.

Dobra, idę spinać poślady - same się nie zrobią ;-)

Pozdrawiam!
Pyśka.